SKRZYPCE (El Violin) Reż. Francisco Vargas Meksyk | 2006 | 99'
Francisco Vargas zanim zajął się kręceniem filmów, był producentem programów radiowych, promujących tradycyjną muzykę meksykańskich Indian. Jego pierwszy krótkometrażowy film "Conejo" od razu został zauważony na międzynarodowych festiwalach. W 2004r. wyreżyserował dokument "Tierra Caliente... se mueren los que la mueven". "Skrzypce" (El violin) to jego pełnometrażowy debiut, który po raz pierwszy pokazano w prestiżowej sekcji Un Certain Regard festiwalu w Cannes 2006, gdzie odtwórca głównej roli Ángel Tavira zdobył nagrodę dla najlepszego aktora. Vargas od dawna interesował się też historią południowoamerykańskich konfliktów, w końcu bezpośrednią inspiracją napisanego przez niego scenariusza stała się książka Carlosa Prieto "Przygody skrzypka". Reżyser przyznaje, że zawsze chciał nakręcić film o sekretnym życiu Meksyku, o ludziach, których Luis Buñuel w 1950r. nazwał “Los Olvidados". Sprawić, by zapomniane głosy ożyły. "Skrzypce" opowiadają historię walki Indian o zachowanie własnej tożsamości. Główną rolę zagrał charyzmatyczny muzyk. Pomimo, że nigdy wcześniej nie występował przed kamerą, otrzymał nagrodę aktorską w Cannes. Stary Plutarco razem z synem i wnukiem prowadzą podwójne życie. Muzykują po barach i targach okolicznych miasteczek, jednocześnie wspierając indiańską partyzantkę. Walczą z wojskami rządowymi, które pacyfikują indiańskie wioski. Kiedy na skutek blokady partyzanci tracą dostęp do schowanej na polu amunicji, Plutarco próbuje wykorzystać słabość żołnierzy do muzyki i potajemnie wywieść z wioski naboje... Debiut Francisco Vargasa został przez publiczność 2. festiwalu filmy świata ale kino! przyjęty brawami. Nic dziwnego, bo to przykład kina przejmującego, prawdziwego, głębokiego w swoim humanizmie. Fantastyczne role trzech muzyków - starego Don Plutarco (nagrodzony w Cannes Don Angel TAVIRA), jego syna Genaro z twarzą niby wykutą w kamieniu jakieś azteckiej świątyni, z ciepłymi oczami dobrego boga (Gerardo TARACENA) i syna Genaro, małego Lucio, który w swojej dziecięcości wie o wiele więcej o życiu niż ktokolwiek w jego wieku (Mario GARIBALDI) - dla nich trzeba ten film obejrzeć.
Co zainspirowało cię do napisania scenariusza "Skrzypiec"?
Zawsze chciałem nakręcić film na temat ignorowanej rzeczywistości meksykańskiej, tak jak to zrobił Luis Buñuel w przypadku "Los olvidados" w 1950 roku. Nawet dzisiaj te stłumione głosy muszą zwrócić się ku wojsku w nadziei, iż zostaną wysłuchane. Oprócz lektury wielu materiałów na temat powstań i konfliktów w Ameryce Łacińskiej, niesamowity wpływ miała na mnie sztuka wielkiego skrzypka, Carlosa Prieto, oraz niesamowite przygody z udziałem jego skrzypiec. Siła tego muzyka, który codziennie chodził do wrogiego obozu, żeby grać na swoich skonfiskowanych skrzypcach, mocno zapadła mi w pamięć. Dzięki temu zrozumiałem literaturę, w której muzyka i wojna podejmowały ze sobą niebezpieczną grę.
Aby ukazać powstańców, przerywasz te zduszone głosy i odnajdujesz je na nowo dzięki muzyce. Na czym dokładnie polegała twoja praca nad ścieżką dźwiękową?
Staraliśmy się nagrać jak najwięcej naturalnych dźwięków otoczenia. Następnie przekształcałem ten materiał, stopniowo osłabiając dźwięk i zaznaczając delikatne przejście od ciszy do muzyki. Chciałem, żeby widz poczuł wagę ciszy w powstańczym lesie, przeszywające krzyki ptaków w puszczy, głębię nocnego życia. Widz nasłuchuje ciszy równolegle z ciemiężonymi. Słyszy wiszącą w powietrzu groźbę zbrojnego ataku ze strony wojska.
Dzięki doświadczeniu, wyniesionemu z pracy w radiu, odkryłem bogactwo meksykańskiej muzyki ludowej. Postanowiłem nadać muzyce ludowej znaczące miejsce w filmie. Melodia, która pojawia się w całym filmie i którą podchwytuje mały Lucio na końcu, to fragment klasycznej piosenki z regionu Guerrero. Większość muzyki w tym filmie - w barze, w obozie powstańców, na polu kukurydzy i w ostatniej scenie - napisał Cuauhtemoc de Tavira, chrześniak pana Ángela [grającego Plutarco].
Dialogi zdają się odzwierciedlać podobny nakład pracy jak muzyka...
Uwielbiam pisanie dialogów, a przede wszystkim przerabianie ich tak, by stały się bliskie codziennej rzeczywistości. Chciałem pozostać wierny meksykańskiej tradycji ustnej - chodzi mi o oszczędność słów, wiejski język mówiony i utarte wyrażenia. Plutarco to postać emblematyczna. Jego język jest pełen fragmentów piosenek, przysłów, wykrzykników, powiedzeń... Piosenka i bajka, których uczy swojego wnuczka, Lucio, to przykład meksykańskiej tradycji ustnej.
W jaki sposób dobierałeś aktorów? Czy wszyscy oni są zawodowymi aktorami?
Pewnego dnia dotarła do mnie próbka muzyki rodziny Tavira. To rodzina śpiewaków z regionu Guerrero. Postanowiłem odwiedzić ich w ich rodzinnym domu w Iguala. Tam poznałem najstarszego z nich, głowę rodziny, skrzypka don Ángela, który potem zagrał rolę Plutarco. Ten człowiek ma niesamowitą energię, chociaż jest grubo po siedemdziesiątce. Nie tylko odnalazłem jeden z tematów mojego dokumentu na temat muzyki ludowej, Terra Caliente... se mueven los que la mueven, ale również spotkałem aktora do głównej roli w moim pierwszym filmie fabularnym. Jestem wdzięczny panu Ángelowi za to, iż zachęcił mnie do zatrudniania naturszczyków, dzięki czemu moja pierwsza fabuła miała cechy dokumentu, a tego właśnie pragnąłem.
Czy musiałeś reżyserować aktorów w jakiś szczególny sposób, by film charakteryzował ten dokumentalny charakter?
Reżyserowałem, kierując się obsesją prostoty dialogów - w sensie ogólnym i ekonomicznym. Niektórzy aktorzy mają doświadczenie teatralne, tak jak ja, dlatego nietrudno było nauczyć ich operowania prostymi wyrażeniami i ciszą. Reszta to naturszczycy, którzy zgłosili się na ochotnika - ich spontaniczność i entuzjazm stworzyły wyjątkową atmosferę na planie. Znali scenerię filmu, a to nadało ich zachowaniom i mowie w filmie kluczowy realizm. Na przykład, przez wiele tygodni szukaliśmy chłopca do roli wnuka don Plutarco. Wreszcie zjawił się ten chłopczyk, nie miał żadnego doświadczenia aktorskiego, ale za to miał mnóstwo odwagi i pewności siebie, a także przykuwał uwagę swoim milczeniem.
Realia filmu nawiązują do konfliktów powstańczych, które nawiedzały Meksyk przez cały XX wiek. Historia, do której odsyła nas ten film, wciąż jest obecna w pamięci naszego kraju - chodzi o wiejską rewoltę w stanie Guerrero w latach 70., stłumiony głos w obronie praw wiejskich wspólnot indiańskich, który zaskoczył zarówno urzędującą władzę, jak i opinię publiczną. Ta rewolta przypomina również powstanie mieszkańców Chiapas pod wodzą subcomandante Marcosa, dowódcy rewolucyjnej armii EZLN (Ejérecito Zapatista de Liberación Nacional).
Czy sytuacje w "Skrzypcach" mają coś wspólnego z obecnymi wydarzeniami na scenie politycznej?
W chwili obecnej Meksyk jest w środku kampanii prezydenckiej. Wybory zaplanowano na 6 lipca. Od początku kampanii tłumiono głosy, sprzeciwiające się demokracji według prezydenta Foxa. Meksykańscy widzowie natychmiast kojarzą sytuacje, przedstawione w filmie, z ostatnimi wydarzeniami, takimi jak konflikt z udziałem górników albo wkroczenie wojsk do Atenco. |
|