PÓŁKSIĘŻYC
Iran/Irak/Austria/Francja | 2006 |107'
Złota Muszla MFF San Sebastian 2006
Wzruszający, urzekająco prosty film drogi, o miłości do muzyki. "To film, który oddycha muzyką. Czuć w nim dotyk Mozarta."
"Podczas, gdy my w 2006 roku świętujemy 250. rocznicę urodzin Mozarta, kobiety w moim kraju wciąż mają zakaz wykonywania muzyki..." "Wzruszająca odyseja grupy kurdyjskich muzyków ku wolności. Reżyser Bahman Ghobadi łączy realizm z poetycką metaforą, nasyca opowieść subtelnym humorem"
"Poezja, która wymyka się brutalnej prozie".
"Hymn spokoju. Warto poddać się powolnemu rytmowi Półksiężyca, a zamieni się w fascynującą przypowieść o reżimach Bliskiego Wschodu, sztuce i przemijaniu"
Bahman Ghobadi oddaje przyszłość w ręce kobiet - taką utopię prezentuje jego najnowszy film "Półksięzyc'. Niczym Deus ex machina, pojawia się w nim młoda kobieta o niebiańskim głosie. Jej imię to Niwemag - Półksiężyc.
"Półksiężyc" to najnowszy film Bahmana Ghobadiego, jednego z najbardziej obiecujących i interesujących współczesnych reżyserów irańskich, znanego w Polsce z filmów "Czas pijanych koni" (najlepszy debiut na MFF Cannes 2000) i "Gdyby żółwie mogły latać"( Złota Muszla MFF San Sebastian 2004 ).
W"Półksiężycu" reżyser przenosi widzów w świat odległy, zaskakujący, rządzący się niepojętymi - dla ludzi Zachodu - prawami, jak zakaz wykonywania muzyki przez kobiety … Akcja toczy się wokół wspaniałej etnicznej muzyki, którą Ghobadi uczynił jednym z bohaterów filmu.
Film opowiada o Mamo - "kurdyjskim Mozarcie" (jak określa bohatera reżyser), starym śpiewaku, który po wieloletnim milczeniu jedzie wystąpić w irackim Kurdystanie. Dopełnieniem koncertu ma być kobiecy śpiew, który od czasu islamskiej rewolucji jest zakazany w Iranie, lecz stanowi nieodłączny element tradycyjnej muzyki Kurdów.
SYNOPSIS
O FILMIE
Ghobadi robi filmy, które są niewymowną metaforą dramatu kurdyjskiego narodu. Często wstrząsają, pokazując ograniczenia, biedę, nieszczęścia, jakie spotyka kurdyjski naród. Mimo to, nie brakuje w nich pierwiastka nadziei i humoru. Jeśli nie posiadasz niczego innego, by stawić czoło życiu każdego dnia, pozostaje ci przyjmowanie go z humorem i inteligencją, zdaje się mówić reżyser. Ghobadi nie obawia się korzystać z ironii i czarnego humoru. Harmonijnie i dyskretnie oscyluje między tragedią i komedią, ukazując trudną rzeczywistość swojej ojczyzny.
Ghobadi wybrał bardzo ciekawą formę do swojego filmu. "Półksiężyc" jest filmem drogi poruszającym się na kilku przestrzeniach równocześnie. Ukazuje współistnienie nowoczesności (wszyscy posługują się telefonami komórkowymi) i archaicznego sposobu życia (słuchanie przepowiedni w związku z fazami księżyca).
Główny motyw filmu prowadzony jest przez Mamo, śpiewaka oddanego muzyce i podkreślającego jej wartość, będącego niejako ambasadorem kultury Kurdów. W filmie nie brak też magiczno-realistycznego tonu. Wątek, kiedy Mamo szuka swej córki Heshe, będącej jednocześnie wokalistką zespołu, pokazany jest jako muzyczna przypowieść. Heshe, razem z ponad tysiącem innych kobiet, więziona jest w górskiej wiosce, w celu uciszenia urzekającego głosu - podobnie jak legendarnych syren - który nie może być usłyszany przez mężczyzn.
GHOBADI A KUSTURICA
NIEBIAŃSKI GŁOS HESHO
REQUIEM MOZARTA I BAHMAN GHOBADI
"Półksiężyc" doskonale oddaje muzyczną pasję reżysera, dla którego stanowi ona nieodłączny element życia - Gdybym nie został twórcą filmowym - mówi Ghobadi - byłbym muzykiem. Kocham muzykę, robię filmy z muzyką, jem z muzyką, sypiam z muzyką, myślę z muzyką. Muzyka pozwala mi śnić, marzyć, to wzmacnia moją kreatywność. Dzięki muzyce mogę podróżować. Zamykam oczy i podróżuję po całym świecie. I, jedna po drugiej, pojawiają się różne historie, które rejestruję.
KURDYJSKA MUZYKA
Muzyka do filmu skomponowana została przez znanego wykonawcę i kompozytora HOSSEINA ALIZADEHA.
MOZART i NEW CROWNED HOPE FESTIVAL
Bahman Ghobadi znalazł się w gronie sześciu reżyserów (obok takich twórców, jak: Apichatpong Weerasethakul, Tsai Ming-liang, Paz Encina, Garin Nugroho, Mahamat-Saleh Haroun) z różnych stron świata zaproszonych do tego projektu. Wybór tematu leżał w gestii reżysera, a głównym założeniem było nawiązanie do twórczości wielkiego kompozytora. Opiekę nad całością sprawował reżyser Peter Sellars, który postanowił skupić się na wiedeńskim okresie życia Mozarta, gdzie kompozytor spędził ostatnie lata życia i gdzie powstały jego największe i ponadczasowe dzieła - "Czarodziejski flet", "La Clemenza di Tito" i "Requiem".
"Tropem do tego filmu było dla mnie Requiem Mozarta. Myśli o śmierci Mozarta przeplatały się z myślami o moim bohaterze - Mamo. Requiem w jakiś sposób kojarzyło mi się również z krajobrazem Kurdystanu. Zachwycił mnie pomysł stworzenia kurdyjskiego Mozarta w osobie Mamo."
ROZMOWA Z BAHMANEM GHOBADIM
- Kręciłeś filmy zarówno w irackim Kurdystanie jak i w Iraku. Czy w Kurdystanie jest trudniej?
- W tym miejscu napotkałem na mniej problemów niż w Iranie. Odczułem tu większą wolność przy pracy, chociażby z tego względu, że nie ma tu cenzury, możesz robić, co chcesz. Problemy dotyczyły tylko znalezienia członków zespołu produkcyjnego. W Kurdystanie, podobnie jak w Iranie, nie ma wielu profesjonalnych filmowców, asystentów czy kierowników produkcji. Musisz wszystko robić sam. Wykonujesz obowiązki około 15 osób.
- Wszystko twoje filmy są umiejscowione blisko granic, na styku Iraku z Iranem albo Iraku z Turcją. Dlaczego to jest takie ważne dla ciebie?
- Urodziłem się w Baneh, irańskim mieście położonym najbliżej granicy z Irakiem. To jest najniebezpieczniejsze miejsce w tamtym rejonie. Irańczycy ponieśli tu najwięcej ofiar w konfliktach międzynarodowych, także z Irakiem. W wiosce, w którym znalazłem schronienie, przez trzy miesiące nakręciłem "Czas pijanych koni". Znaczenia słowa “granica’ nauczyłem się już w dzieciństwie. Kurdowie są rozproszeni w czterech, pięciu krajach, żyje ich tam około 40 mln, wyemigrowali także do Rosji i Europy, i nawet tam są widocznie granice miedzy nimi. Część mojej rodziny żyje w irackim Kurdystanie. Musimy czekać wiele miesięcy, by dostać pozwolenie na odwiedzenie ich.
- W twoich filmach muzyka odgrywa szczególną rolę, a w dwóch jest także główną postacią. Dlaczego muzyka jest dla ciebie tak ważna?
- Gdybym nie został twórcą filmowym byłbym muzykiem. Kocham muzykę, robię filmy z muzyką, jem z muzyką, sypiam z muzyką, myślę z muzyką. Muzyka pozwala mi śnić, marzyć, to wzmacnia moją kreatywność. Dzięki muzyce mogę podróżować. Zamykam oczy i podróżuję po całym świecie. I, jedna po drugiej, w mojej głowie pojawiają się różne historie, które rejestruję.
- Twoje filmy funkcjonują w świecie jako irańskie, a w rzeczywistości są kurdyjskie. Dlaczego tak się dzieje?
- Nigdy nie otrzymałem pozwolenia na zrobienie filmu kurdyjskiego. Przy kręceniu “Półksiężyca", dostałem pozwolenie na użycie w filmie języka kurdyjskiego tylko w 20% dialogów, ale film był wstrzymany do tej pory, a co bardziej interesujące - nie otrzymałem pozwolenia na kręcenie swojego następnego filmu.
- Jak ci się udało włączyć Mozarta do kurdyjskiego filmu?
- Mozart nie jest tylko postacią, to duch łączący artystów na całym świecie. Chciałem przedstawić historię Mamo, muzyka w 2006 roku, który boryka się ze swoimi problemami. 250 lat temu kobiety mogły śpiewać do muzyki Mozarta, w przypadku mojego bohatera jest to zakazane. W tej części świata jest wiele smutnych podobnych historii, myślę, że pod tym względem jest to najgorsze miejsce w środkowej Europie. Naszym fatum jest ropa. To przez nią nikt nie przywiązuje uwagi ani do kultury, sztuki, kreatywności, do niczego - liczy się tylko ropa, biznes, pieniądze, broń.
- Do tej pory pracowałeś z amatorami. Czy to oznacza, że odkąd zatrudniłeś profesjonalistów przy “Połksiężycu", będziesz teraz pracował tylko z gwiazdami?
- Bardzo dobrze pracowało mi się z profesjonalnymi aktorami, ale czuję się bardziej pewnie i lepiej pracuje mi się z amatorami. W przyszłości będę szukać zawodowców. Obecnie poszukuję amerykańskich aktorów do moich przyszłych kurdyjsko-amerykańskich projektów. To może mi pomóc zaprezentować film szerszej publiczności w innych krajach, tym bardziej, że filmy niezależne trudniej wypromować, jeśli w obsadzie nie ma znanych nazwisk. Co można zrobić w tej sytuacji? Zatrudniając gwiazdy światowego formatu. Angelina Jolie byłaby świetna.
REŻYSER:
FILMOGRAFIA:
|